Oglądając ten teatrzyk pomyślałem, że "w tym szaleństwie jest metoda". Komisja z braku możliwości badania czegokolwiek i kogokolwiek, posiłkowała się wiedzą nabytą z książki braci Strugackich. Oni już dawno temu opisali zonę gdzie tytanowe brzozy i gałęzie znikąd to normalka.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piknik_na_skraju_drogi
Czas z gumy, półbeczki naskrzydłe, niewiedząca mapa terenu, drzazgi drące poszycie niczym harpuny, plecowanie skrzydła z lotką itp. zjawiska dla wytrawnego stalkera nie są niczym dziwnym. Niestety u nas stalkerów niet, więc komisja tylko przetłumaczyła co tam dostała od przyjaciół z zony ale nikt im nie objaśnił kontekstu zjawisk, ani trudnych słów. Wyszło jak wyszło czyli bigosowanie po całości. Przyjaciele mieli ubaw po pachy a i my coś niecoś dowiedzieliśmy się o cudach jakich świat nie widział.
Wracając na ziemię, jak napisał FYM - najważniejsze że skończyli i złożyli podpisy pod dziełem swego życia. Bo to i kasy naszej szkoda i ich cennego czasu. Po całkowitym zamknięciu tematu, komisja w składzie może się zająć pisaniem dalszych części Pikniku. Na długie wieczory na pryczy... znaczy na emeryturze praca jak znalazł.
Komentarze